Tego tekstu nie mamy, niestety, w naszej bibliotece. Wyszukaliśmy go w przepastnych zasobach internetu i przepisaliśmy starannie dla Was (gęsim piórem oczywiście).
Richard de Bury* "Philobiblon" - "O miłości do ksiąg" (1343 r.)
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY . Tłum. J. Kasprowicz
Jak należy troskliwie obchodzić się z książkami i utrzymywać je w porządku
(...)
Nasamprzód co się tyczy otwierania i zamykania ksiąg niech to z winnym
czynią szacunkiem, nie rozrywać ich z nieopatrznym pośpiechem i po
przeczytaniu nie zostawiać ich na miejscu, ale raczej umieszczać je tam,
dokąd w dobrym przynależą zamknięciu. Albowiem księga na większą
zasługuje troskliwość niż obuwie.
(...)
Widzieliście może tego rodzaju lekkomyślnego chłystka, jak postępuje
sobie bałwan ten przy czytaniu, jak zimą w czasie mrozu, z zakatarzonym i
mokrym siada nosem, jak nie myśli o tym, aby go wytrzeć i plugawymi
smarkami nie zapaskudzić książki przed nim leżącej. Że też, Panie Boże,
zamiast książki, nie dano mu raczej fartucha i ścierki.
Paznokcie ma pełne cuchnącego brudu, czarnego jak sadza i nimi o to
zaznacza sobie dogadzający mu ustęp z książki. Rozdziela pomiędzy
rozmaite kartki niezliczoną ilość słomek z wystającymi końcami, aby
istny siennik przypominał mu to, czego pamięć jego zachować nie zdoła.
(...)Nie wstydzi się śmierdziel taki jeść owoców i sera nad otwartą
książką albo każe spacerować szklance to po jednej, to po drugiej
stronicy, a nie mając swej dziadowskiej sakwy pod ręką , pozostawia w
książce resztki obiadu. Gada bez przerwy, zajmuje czas kolegom
nieustannym szczekaniem i racząc ich kupą zdań, wszelkiego pozbawionych
sensu, opluwa śliną książkę otwartą położoną na kolanach.
(...)
Istnieją też bezwstydni młodzi ludzie, którym szczególnie należałoby
zakazać dotykania się książki, zaledwie bowiem nauczyli się odcyfrowywać
litery a już bawią się w nieszczęśliwych komentatorów tych tomów
przecudnych, które im powierzono; a gdzie dawniej szeroki był
margines naokoło tekstu, widać obecnie potworny alfabet, albo jakąś inną
bezwstydność tak jak przedstawia się ich wyobraźni i jak ją w czelności
swej maluje cyniczne pióro.
(...)
Ponadto laików obojętnie patrzących na książkę wywróconą grzbietem do
góry, jako że niby leży dobrze, winno się uważać za niegodnych
wszelkiego obcowania z książką. (...) Zauważywszy jakieś uszkodzenie
książki, trzeba temu zaradzić jak najspieszniej nic bowiem nie rozszerza
się szybciej niż dziura, a rozdarcie, zaniedbane na chwilę, da się
później naprawić jedynie z lichwą.
(...) A niechże uczniowie uczą się z tego, iżby większą baczność okazywali księgom i nie poniechali żadnej o nie troskliwości.
Richard de Bury
(Richard Aungerville)
(1287-1345)
Angielski dyplomata, mąż stanu i uczony. Służył na dworze przyszłego
króla Anglii - Edwarda III, prawdopodobnie był jego nauczycielem. Od
1333 roku biskup Durham, od 1334 kanclerz. W latach 1330-1343 działał
aktywnie jako dyplomata, głównie na dworze papieskim w Awinionie oraz we
Francji. Znany bibliofil, także autor kilku dzieł, m.in. "Liber
Epistolaris", być może również traktatu "Philobiblon".
podajemy za :
http://mojeksiazki.republika.pl